Wśród wielu funkcji, jakie pełni rodzina jest funkcja socjalizacyjno-wychowawcza. Potrzeba tej funkcji wyrasta z faktu, że w przeciwieństwie do określonych cech biologicznych, dziecko rodząc się nie przynosi ze sobą żadnych wzorów kulturowych, w które by wyposażała go sama natura. Te kulturowe wzorce zdobywa w procesie socjalizacji – wychowania poprzez oddziaływanie na niego agend socjalizujących. Rodzina jest jedną z nich; jest pierwszą i najważniejszą.
W procesie socjalizacji dziecko zdobywa umiejętności, które będą mu potrzebne w życiu, uczy się dyscypliny i internalizuje normy moralne panujące w grupach, w których czynnie uczestniczy oraz przyjmuje system wartości w nich obowiązujący. Można rzec, że cała kulturowa sfera człowieka jest „darem” społeczeństwa przekazywanego mu przez konkretne agendy socjalizujące.
Cechą nowoczesnego społeczeństwa jest daleko posunięty podział pracy w ramach wielorakich specjalizacji, jakie mają miejsce w procesie produkcji, zarządzania czy innych form społecznej aktywności. Fenomen ten jest następstwem gwałtownej akumulacji wiedzy, niemożliwej do opanowania przez jednostkę. Nie ma takiej dziedziny życia, której tajniki byłaby w stanie przyswoić sobie w całości jedna osoba.
Pełnienie niektórych ról społecznych ma nadto charakter szczególnej powinności i służby. W takich przypadkach w pełnieniu roli na pierwszy plan wysuwa się realizacja dobra wspólnego – dobra innych. W tym przypadku ma miejsce relacja właściwa dla deontologii rygorystycznych, której cechą są zobowiązania i powinności na rzecz dobra wspólnego. Sama zaś tego rodzaju rola „zawodowa” nazwana jest powołaniem.
Klasycznym przykładem powołania jest powołanie kapłańskie i zakonne. Praca „zawodowa” kapłana i zakonnika jest par excellence deontologią rygorystyczną, mającą na uwadze przede wszystkim cudze dobro. Jan Paweł II w adhortacji Pastores dabo vobis nazywa je officium amoris (PDV, 23). Wyrazem i znakiem tego jest celibat księży i bezżenność osób zakonnych. Sam Chrystus, który był Synem Bożym powiedział o sobie, że nie przyszedł po to, by mu służono, ale by służyć. Jeśli w czymś kapłan i zakonnik ma naśladować Mistrza, to właśnie w służeniu innym. Z tego zresztą będzie rozliczony na sądzie ostatecznym.
Przygotowanie jednostki do takich ról musi z natury rzeczy mieć dwojaki charakter: z jednej nabycie umiejętności podobnie jak we wszystkich innych zawodach, ale i moralnych kwalifikacji, które uzdolnią go do pełnienia takich ról. Rola rodziny w tym względzie jest wyjątkowa i niezastąpiona. Można wręcz powiedzieć, że jest ona pierwotnym seminarium budzenia i kształtowania powołania kapłańskiego i zakonnego.
1. Wychowawcza funkcja rodziny
W art. 5 Karty praw rodziny, podpisanej przez większość państw, czytamy: „Rodzice, ponieważ dali życie dzieciom, mają pierwotne, niezbywalne prawo i pierwszeństwo do wychowania potomstwa i dlatego muszą być uznani za pierwszych i głównych jego wychowawców” (KPR, art. 5). To prawo rodziny do wychowania dzieci było zasadniczo przez wieki respektowane nawet przed jego formalnym zapisem. Niewielu odważyłoby się je kwestionować. Otwarcie zakwestionowały je dwa totalitarne systemy: komunizm i faszyzm. Częścią ideologii pierwszego były anihilacja rodziny, ponieważ zgodnie z tą ideologią jest ona ostoją reakcjonizmu, który jest największą przeszkodą na drodze do społeczeństwa komunistycznego. Drugi traktował rodzinę utylitarystycznie jako środowisko rodzenia dzieci, których wychowaniem zajmie się państwo. Klasycznym przykładem tej sytuacji był niemiecki faszyzm lat 30. ubiegłego wieku. Odnosząc się do tej ideologii Papież Pius XI napisał w swojej encyklice Mit brennender Sorge: „Rodzicom (…) przysługuje najpierwotniejsze prawo wychowania dzieci, danych im przez Boga, w duchu prawdziwej wiary i według jej zasad i przepisów. Prawa i inne rozporządzenia, które nie uznają tego przyrodzonego prawa rodziców w sprawach szkolnych, lub przez groźbę i przymus odbierają im wszelką wartość praktyczną, są sprzeczne z prawem przyrodzonym i w najgłębszych swych podstawach niemoralne” (MBS, 43).
W społeczeństwach preindustrialnych wychowanie w rodzinie miało nie tylko holistyczny charakter, ale rodzina miała na niego monopol. Jedyną agendą, która w tym procesie miała współudział był Kościół, uzupełniając socjalizację przez rodzinę. W tym czasie - zauważa F. Adamski – „to zespolenie instytucji kościelnych i cywilnych było niemal całkowite i realizowało się głównie przez sieć powiązań i wpływów, nacisków, ingerencji instytucji religijnych w sferę życia ekonomicznego, politycznego i społeczno-wychowawczego”[1]. Preindustrialna zaś rodzina była dogodnym „forum”, na którym pozostałe instytucje „spotykały się” tworząc misternie skonstruowany system wychowawczy. Religijne praktyki w rodzinie wyciskały swe piętno na domowej pracy, a nawet wyznaczały rytm dnia. Wszystkie struktury miały podwójny wymiar: religijny i cywilny. Przestrzeń życia „cywilnego” była nasycona wartościami religijnymi i regulowana normami chrześcijańskich wzorców zachowań. Ich internalizacja przez jednostki nie napotykała większych trudności ze względu na fakt, że przenikały one wszystkie elementy kultury społeczeństwa preindustrialnego.
Waga rodziny jako agendy socjalizującej jest również wielka obecnie. Wynika to z dwóch jej cech. Najpierw to, że jest chronologicznie pierwsza, co oznacza, że nie napotyka na żadne wcześniej nabyte sposoby zachowań, system wartości, obyczaje czy zwyczaje; na czystej tablicy osobowości dziecka łatwo jest „zapisywać” wszelkie treści, ponieważ nie napotykają na żadne inne o charakterze konkurencyjnym. Drugim powodem, dla którego rodzinna socjalizacja ma wielką wagę jest jej holistyczny charakter. „Na poziomie pierwotnej socjalizacji, dokonującej się w rodzinie i przez rodzinę, dziecko zdobywa najbardziej podstawowe umiejętności i przyswaja sobie najbardziej potrzebne wzory zachowań. Uczy się języka danego społeczeństwa, ról, przyswaja sobie właściwe danemu społeczeństwu aspiracje, sposoby osiągania cenionych wartości i potrzebnej do tego dyscypliny”[2].
Nadto cechą socjalizacji dziecka w rodzinie jest to, że często jest wypadkową oddziaływania wielości podmiotów socjalizujących: matka, ojciec, rodzeństwo, a nierzadko dziadkowie. Nie oznacza to, że siła oddziaływania każdego z nich jest taka sama. Pierwszeństwo w tym względzie ma niewątpliwie matka z racji opiekuńczej roli, jaką pełni w stosunku do dziecka. W miarę jak dziecko wzrasta, socjalizująca rola rodziny zaczyna się rozkładać także na innych jej członków.
2. Rodzina pierwszym seminarium
Jest niepodważalnym faktem, że religijna formacja dziecka jest dziełem wczesnej socjalizacji, a więc środowiska rodzinnego. Ważnym wymiarem socjalizacyjno-wychowawczej funkcji w rodzinie jest jej aspekt edukacyjno-formacyjny. Rodzina bowiem przekazuje dziecku religijne treści, ale również je formuje przekazując mu określony system wartości.
2.1. Rodzina przekazicielką wiedzy religijnej
Częścią przekazywanej dziecku wiedzy w rodzinie jest wiedza religijna. W ramach tego procesu dziecko zdobywa podstawową wiedzę o dobrym Bogu Stworzycielu człowieka i świata. Bóg troszczy się o człowieka i świat. Ten ostatni w swoim bogactwie: słońce, księżyc, kwiaty, ptaszki, ryby… został dany człowiekowi, ponieważ Bóg człowieka kocha. Tym sposobem „małe dziecko stopniowo pojmuje, że wszystko co nas otacza, cały świat ma coś wspólnego z wielkim i dobrym Bogiem”[3]. W miarę jak dziecko wzrasta dowiaduje się też, że stworzony przez Boga człowiek okazał się nieposłuszny Bogu i popełnił grzech. Ten grzech został zmazany przez Jezusa Chrystusa, który narodził się w Betlejem, a jego matką była Maryja. Dziecku przekazywana jest wiedza o niebie, gdzie na wszystkich dobrych ludzi czeka kochający Bóg. Sama wizja Boga u dziecka jest bardzo często odzwierciedleniem wizji ojca dziecka w rodzinie. Tak rozumiana „posługa ewangelizacyjna rodziców chrześcijańskich – podkreśla Jan Paweł II w Familiaris consortio - jest swoista i nie do zastąpienia: nabiera ona cech typowych dla życia rodzinnego, na które winny się składać miłość, prostota, konkretne i codzienne świadectwo” (FC, 53).
Ten zakres wiedzy jest jednoznacznie związany z rodziną i będzie powiększany na katechezie w szkole, zwłaszcza w ramach przygotowania dziecka do spowiedzi i Pierwszej Komunii Świętej.
2.2. Przekaz wiary w rodzinie
Jeśli prawdą jest, że nawet w prozaiczności codziennego życia słowa jedynie uczą, a pociągają przykłady, to w odniesieniu do przekazywania wiary jest to absolutnie sprawdzająca się zasada. Przekaz religijny ubrany w najpiękniejsze słowa i dostosowany do poziomu intelektualnego dziecka nie staje się przekazem wiary. Zawarte w przekazie treści mogą zostać przez dziecko wyuczone, ale pozostaną dla niego puste, o ile nie zostaną poparte przykładem życia rodziców i całej rodziny. I tak zachęta dziecka do modlitwy czy uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. odniesie niewielki skutek jeśli sami rodzice nie praktykują tego, do czego zachęcają dzieci. Badania potwierdzają, że stopień systematyczności praktyk religijnych dzieci jest odzwierciedleniem regularności praktyk religijnych rodziców. „Tylko dając dziecku właściwy przykład, postępując zgodnie z wymaganiami i uznawanymi normami - rodzice mogą być dla dziecka moralnym autorytetem, tj. sprawić, że reprezentowane przez nich nakazy i zakazy przyjmie ono za własne moralne powinności”[4].
Podobną korelację zaobserwowano badając poglądy religijne matek i ich córek. I tak: podczas, gdy córki matek głęboko wierzących były głęboko wierzącymi w 80% a niewierzącymi tylko w 7%, to córki matek niezdecydowanych były wierzące tylko w 29%, a były niewierzące w 51%[5]. „Stąd, jak podkreślają Ojcowie Soboru Watykańskiego II, dzieci, a nawet wszyscy pozostający w kręgu rodzinnym, znajdą łatwiej drogę szlachetności, zbawienia i świętości, jeżeli torować ją będzie przykład rodziców i modlitwa rodzinna. Małżonkowie zaś, ozdobieni godnością ojcostwa i macierzyństwa wypełniają sumiennie obowiązki wychowania zwłaszcza religijnego, które należy przede wszystkim do nich” (KDK, 48).
2.3. Wychowanie do modlitwy
Chociaż przekazywanie wiedzy religijnej dzieciom w rodzinie jest ogromnie ważnym zadaniem rodziców, to nie jest ono celem samym w sobie. Wiedza religijna jest warunkiem koniecznym do wierzenia, ale nie wystarczającym do tego, by być człowiekiem religijnym. Trudno bowiem byłoby wchodzić w religijny kontakt z Bogiem, o którym nic się nie wie. W kontakt z Bogiem wchodzi się przez modlitwę. Jest ona formą dialogu z Bogiem, którego dziecko się uczy biorąc udział w rodzinnej modlitwie. Modlitwa rodzinna, jak mówi Jan Paweł II, ma swoje specyficzne cechy. „Jest modlitwą wspólną męża i żony, rodziców i dzieci. Komunia w modlitwie jest jednocześnie owocem i wymogiem owej komunii, otrzymanej w sakramentach chrztu i małżeństwa (…) Taka modlitwa rodzinna czerpie swą pierwotną treść z samego życia rodzinnego, które we wszystkich i rozmaitych okolicznościach jest pojmowane jako powołanie Boże i aktualizowane jako synowska odpowiedź na jego wezwanie” (FC, 59).
Szczególną formą modlitwy dla każdego katolika jest niedzielna Msza św. Stąd wprowadzanie w życie modlitewne dziecka w żaden sposób nie może pominąć tej formy modlitwy. Przez uczestnictwo we Mszy św. z rodzicami dziecko nabiera świadomości członkostwa we wspólnocie parafialnej i powszechnej Kościoła. Przez uczestnictwo dziecka w niedzielnej Mszy św. razem z rodzicami dokonuje się jego przygotowanie do pełnego uczestnictwa w Eucharystii, gdy przystąpi do pierwszej Komunii św.
2.4. Wychowanie do miłości i solidarności
Rodzina ze swej natury jest wspólnotą życia i miłości i szkołą miłości. „W rodzinie człowiek uczy się zapominania o sobie, wyzwalania z ciągłego uwikłania we własne ‘ja’, otwierania na potrzeby innych, przyjmowania postawy świadczącej, poświęcania się tym, których się kocha”[6]. Zakłada się, że małżonkowie zawarli związek małżeński z miłości, a dziecko jest owocem tej miłości. Małżonkowie kochają się nawzajem i kochają owoc swojej miłości – dziecko. Doświadczając miłości rodziców dziecko jest wychowywane do miłości rozwijając w sobie wrażliwość na potrzeby innych, a zwłaszcza ubogich i potrzebujących jakiegokolwiek wsparcia. Tym sposobem tworzona jest pozytywna atmosfera domu rodzinnego rozumiana jako „układ wzajemnych stosunków, charakter więzi emocjonalnej, wzajemne traktowanie siebie przez członków rodziny a w pierwszym rzędzie ustosunkowanie się rodziców do siebie nawzajem i do dzieci”[7].
Rodzinna miłość ma swoje odzwierciedlenie w rodzinnej solidarności w ramach grupowej współpracy i wzajemnej pomocy. We wspólnocie rodzinnej powiedzenie „jeden za wszystkich a wszyscy za jednego” nie jest jedynie pustym frazesem, a codziennym doświadczeniem. Najważniejszym polem, na którym manifestuje się ta solidarność jest realizacja celów całej rodziny i celów poszczególnych jej członków. Rodzinne cele w rodzinie stają się celami poszczególnych jej członków, cele jednostkowe w rodzinie celami całej rodziny. Stąd życie rodzinne stwarza prawie niekończący się ciąg okazji do świadczenia miłości najbliższym i do doświadczania jej od nich. Do rodziny można odnieść stwierdzenie, że „rodzina jest w pierwszym rzędzie jakby matką i żywicielką tego wychowania; w niej dzieci, otoczone miłością, łatwiej przyuczają się do właściwego porządku rzeczy, gdy jakby materialnie przenikają do ich dusz z biegiem lat młodzieńczych wypróbowane formy kultury ludzkiej” (KDK, 61).
2.5. Moralna formacja w rodzinie
Jest faktem, że elementem konstytutywnym każdej grupy jest podzielany przez jej członków system wartości i norm. W odniesieniu do rodziny jednak element ten jest wyjątkowej wagi. Rodzina, jest wspólnotą ekonomiczną, psychologiczną, ale też i pewnie nade wszystko wspólnotą moralną. Zanim jednak taką się staje, rodzice wychowują dzieci, to znaczy starają się przekazać potomstwu normy postępowania i system wartości, który jest ich systemem wartości. W tym sensie rodzice, można powiedzieć, po raz drugi rodzą dzieci. „Wychowawca, jak mówi Papież Jan Paweł II w Liście do rodzin, jest osobą, która ‘rodzi’ w znaczeniu duchowym” (LdR, 16).
System moralny jest zespołem wzorców postępowania, służącym do oceny moralnej czynów. Składa się na niego „całość wyobrażeń o tym co jest dobre, a więc norm, ideałów osobowych i modeli zachowań (…), regulujących postępowanie jednostek, relacje między jednostkami, między jednostkami społeczeństwem i między grupami społecznymi”[8]. Podstawowymi normami moralnymi chrześcijańskiej moralności jest dekalog. Jest on zbiorem norm religijnych regulujących odniesienia człowieka do Boga, ale i stosunki pomiędzy ludźmi wykraczające poza ludzkie ziemskie życie. Ich podstawową cechą jest ich zinternalizowanie i poczucie obowiązku postępowania zgodnego z nimi w ramach wewnętrznego przymusu[9]. W tym przypadku postępowanie niezgodne z normą obarczone będzie wyrzutami sumienia niezależnie od oceny tego postępowania przez innych.
Ważnym elementem moralnej formacji jednostki w rodzinie są przekazywane wartości, które zwykle tworzą system: są ze sobą skorelowane, uzupełniają się i są ustrukturyzowane. Istnieje współzależność pomiędzy normą a wartością. Wartość staje się kryterium selekcji określonych sposobów postępowania; normy moralne regulują sposoby osiągania wartości. „Wartość odnosi się do rozumienia pewnego dobra dla jednostki lub społeczeństwa. Które uważa się za godne realizacji. Norma odnosi się do sposobu i granic, w obrębie których możliwa jest konkretna realizacja wartości (…). Norma określa wartość, podczas gdy wartość narzuca normie pewne granice”[10].
Obserwując rodzinę pod kątem internalizacji przez dziecko norm, przekazywania i podzielania systemu wartości rodziców (rodziny), można łatwo skonstatować, że rodzinne środowisko pełni funkcję prawzoru postępowania, której sednem jest dostrzeganie różnicy pomiędzy dobrem a złem. Dziecko na zasadzie bezgranicznego zaufania przejmuje od rodziców kodeks postępowania. Według dziecka dobre jest to, co jest zgodne z zaleceniami rodziców, i odwrotnie: złe jest to, co jest z nimi niezgodne. Moralność dziecka ma charakter wybitnie heteronomiczny. Tym sposobem rodzina staje się najważniejszą instytucją wychowawczą. Dzieci obserwują i naśladują rodziców, a także, w drodze zamierzonych przez rodziców oddziaływań, nabywają najważniejsze dla nich sprawności moralne: odróżnienia dobra od zła, piękna od brzydoty, prawdy od kłamstwa, sprawiedliwości od niesprawiedliwości…Odnosząc się do tego aspektu funkcjonowania rodziny Papież Jan Paweł II stwierdza w adhortacji Familiaris consortio: „Istotnie, rodzina, która jest otwarta na wartości transcendentne, która służy braciom w radości, która wykonuje swoje zadania z wielkoduszną wiernością i która jest świadoma swego codziennego uczestnictwa w tajemnicy chwalebnego Krzyża Chrystusowego, staje się pierwszym i najlepszym seminarium powołania do życia poświęconego Królestwu Bożemu” (FC, 53).
2.6. Rodzina szkołą postaw altruistycznych
Charakter rodziny jako grupy podstawowej i wspólnoty życia i miłości pretenduje ją do tego, by być szkołą postaw altruistycznych. Bliskość fizyczna członków rodziny i bogactwo interakcji stwarzają na co dzień wiele okazji, by ćwiczyć się w postawach altruistycznych.
Pierwszą płaszczyzną dla takich postaw jest wzajemna pomoc. Gospodarstwo rodzinne, nawet najmniejsze, wymaga od członków rodziny daleko idącej współpracy i pomagania sobie nawzajem. Dziecko, na miarę swoich możliwości, może, a nawet powinno mieć w tym udział. Na tym polu szczególną rolę ma do odegrania ojciec, który daje przykład dzieciom pomagając w pracach domowych żonie. Współpraca w prowadzeniu gospodarstwa domowego nie tylko usprawnia jego funkcjonowanie, ale jednoczy rodzinę czyniąc z nich wspólnotę solidarnych osób.
Drugą płaszczyzną służącą kreowaniu i konsolidowaniu postaw altruistycznych jest dzielenie się w rodzinie dobrami materialnymi. W każdym społeczeństwie niewiele jest takich rodzin, które byłyby w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby i pragnienia dzieci. Pomijając kwestię, czy byłaby to optymalna sytuacja wychowawcza, to pewne braki materialne w rodzinie są normalnością; oczywiście w rodzinach wielodzietnych częściej niż w rodzinach z jednym dzieckiem. Zważywszy ten fakt rodzina, zwłaszcza wielodzietna, stwarza wielorakie możliwości i potrzebę dzielenia się z innymi członkami rodziny, a szczególnie z rodzeństwem. Okazją ku temu jest dzielenie się podarkami, jakie któryś z członków rodziny otrzymuje. Inną, wydaje się dość częstą okazją do ćwiczenia się w takiej postawie, jest rezygnacja z dóbr, które nie są konieczne, albo zadowolenie się rzeczą gorszej jakości tak, by inni członkowie rodziny z tego powodu nie byli czegoś pozbawieni.
Zakończenie
Powołanie kapłańskie i zakonne nie pojawia się zwykle jak deus ex machina. Odwrotnie, prawie zawsze ma swoją stosunkowo długą historię na wzór pszenicznego ziarna: jest rzucone w glebę, kiełkuje, wzrasta i dopiero przynosi owoc. Skoro Kościół ma przetrwać aż do skończenia wieków, to muszą być spełnione warunki, by to mogło mieć miejsce. Jednym z nich jest posługa kapłańska. Kościół nie może istnieć bez kapłaństwa. Oznacza to, że Chrystus powołuje do pracy w swojej winnicy wystarczającą liczbę pracowników. Sedno kapłańskiego powołania, jak mówi Jan Paweł II w adhortacji Pastores dabo vobis, zasadza się na dialogu „między Bogiem a człowiekiem, między miłością Boga, który wzywa, a wolnością człowieka, który z miłości Mu odpowiada” (PDV, 36). Zatem jeśli dziś brakuje pracowników na niwie Pańskiej, to można domniemywać, że nie wszyscy odpowiedzieli pozytywnie na wezwanie „pójdź za mną”, albo nie wszystkim zostały stworzone warunki do rozkwitu ich powołania, zwłaszcza w rodzinie. Dla rozwoju powołania etap życia rodziny pochodzenia jest najwyższej wagi. Tam młody człowiek zdobywa podstawowe wiadomości o Bogu, otwiera się na Boga, przez modlitwę nawiązuje z Nim więzy przyjaźni, uczy się służyć innym… W tym wszystkim pomagają mu kochający się rodzice i rodzeństwo.
Rodzice w sposób zamierzony albo nie zamierzony wpływają na podejmowanie przez dzieci decyzji dotyczących ich przyszłego życia, przygotowując grunt do właściwego wyboru. Dotyczy to praktycznie wszystkich aspektów ich życia: podjęcia studiów, pracy, zawodu… a także życia małżeńskiego, drogi kapłaństwa, czy życia zakonnego. Rodzice nie powinni jednak nigdy swego dziecka zmuszać do obrania określonej drogi życia, a w szczególności drogi życia kapłańskiego czy zakonnego. Nie wolno im także zabraniać takiego wyboru lub
[1] F. Adamski, Rodzina między sacrum a profanum, Poznań 1987, s. 58.
[2] W. Majkowski, Rodzina polska w kontekście nowych uwarunkowań, Kraków 2010, s. 49.
[3] H. Wistuba, Wychowanie religijne małego dziecka w rodzinie, w: Wychowanie w rodzinie, red. F. Adamski, Kraków 1991, s. 124.
[4] Cz. Czapow, Rodzina a wychowanie, Warszawa 1967, s. 101.
[5] L. Dyczewski, Rodzina polska i kierunki jej przemian, Warszawa 1981, s. 244.
[6] J. Kłys, Małżeństwo drogą do świętości, w: Miłość, małżeństwo, rodzina, red. F. Adamski, Kraków 1978, s. 165.
[7] M. Tyszkowa, Badanie nad uspołecznieniem i osobowością dzieci jedynych i mających rodzeństwo, w: Rodzina a rozwój jednostki, red. M. Tyszkowa, Poznań 190, s. 25.
[8] J. Mariański, Wprowadzenie do socjologii moralności, Lublin 1989, s. 146.
[9] Nauka traktująca o obowiązkach moralnych nazywa się deontologią. Jej przedmiotem są etyki zawodowe, zwykle jako role o charakterze służby, poświęcenia i ofiarności.
[10] C. J. van der Poel, W poszukiwaniu wartości ludzkich, Warszawa 1976. s. 67.